czwartek, 28 marca 2013

Lou ♥

Imagin o Lou ♥


*Ty
Byłaś dziewczyną Louis'a Tomlinson'a już od 3 lat. Bardzo go kochałaś i byłaś gotowa zrobić dla niego wszystko, on dla ciebie również. Zależało ci na nim jak na nikim innym. Nie miałaś nikoogo poza nim ponieważ mama zmarła przy porodzie, a ojciec miał wypadek. Po za nim świata dla ciebie nie było i gdyby nie on dalej byś pewnie się cięła aż byś sie na śmierć zacięła. W tym roku minęło 18 lat od kąd jesteś na świecie, czyli już jesteś pełnoletnia.
*Lou
Chciałbym w końcu oświadczyć się [t.i]. Wiem, że poza mną nie ma nikogo i chce dla niej zrobić wszystko, dlatego chce ślubu! Planuję już to od kilku dni mam nadzieje  że to doceni i już wkrótce będziemy małżeństwem, na zawsze razem. Chciałem dla niej to zrobić ponieważ naprawdę ją kocham, przy niej wiem co to uczucie znaczy, przy niej czuję się jak w niebie.
L: Kochaaaanieeee chodź tu na chwilkę! - Lou zawołał cię
T: Tak Misiaczku? - przyszłaś do niego.
L: Idź się ubierz ładnie bo jedziemy - pocałował cię w czoło.
T: Ale gdzie? - zapytałaś zdziwiona.
L: Leć - zaśmiał sie.
*Ty
Posłusznie poszłaś sie ubrać jak kazał Lou. Zdecydowałaś się na to http://allani.pl/zestaw/698840 . Powróciłaś na dół do Lou który był również ubrany bardzo ładnie.
L: To jak jedziemy, skarbeńku mój najdroższy? - uśmiechnął sie i wziął cię za rękę.
T: No chodźmy, z tobą na koniec świata mogę iść. - pocałowałaś go w policzek.
Wsiedliście do auta a Lou usiadł na miejsce kierowcy. Jechaliście z godzinke aż dojechaliście do pięknęj restauracji z widokiem na plażę i tarasem. Weszliście do środka a kelner zaprowadził was do ''najlepszego stolika''. Był on z widokiem na piękne morze. Był już podwieczór a wy już jedliście kolację. W pewnym momencie przyszło pare kelnerów do osobnego pokoju z najlepszym stolikiem i wami w środku. Wjechał wielki wózek a na nim ułóżone babeczki. http://25.media.tumblr.com/tumblr_lqkgzu6J7w1qiljdro1_500.jpg . Miałaś iskierki w oczach, wciąż patrzyłaś na te babeczki. Obróciłaś się na Lou a on klęczał przed tobą.
L: To jak Honey, zrobisz mi ten zaszczyt i zostaniesz Panią Tomlinson? - uśmiechał się klęcząc przed tobą a ty nie wiedziałaś co zrobić, siedziałaś jak wryta.
T: Oczywiście że się zgadzam! Od zawsze o tym marzyłam! Kocham Cię! - wykrzyczałaś rzucając mu się na szyję. Od tego momentu miało być jeszcze lepiej niż wcześniej. Ślub miał się odbyć  za tydzień. Cały tydzień chodziłaś jak w skowronkach wiedziałaś że od soboty wszystko będzie tak że lepiej być dla ciebie nie mogło.
*tydzień później*
*Ty
Nadszedł ten najpięknieszy dzień, jesteś zestresowana ale gotowa, wiesz co chcesz zrobić i nie chcesz odwrotu. Byłaś tego tak pewna jak niczego innego. Ślub nie miał być zbyt wielki, chciałaś skromny. Miałaś cudowną sukienkę http://www.sprzedajsuknie.pl/userfiles/announcement/suknie_slubne_1353529597.jpg. Usłyszałaś dzwony i już wiedziałaś że czas wyjść i iść do ślubnego kobierca.
*Lou
Gdy [t.i.] wyszła nie mogłem oderwać od niej wzroku. Wyglądała tak pięknie, to był najcudowniejszy moment mojego życia. Wiedziałem że już na zawsze razem będziemy.
Czas na ślub. Przeszedł całkiem spokojnie. Wyszliście z kościoła a ty nadal byłaś uśmiechnięta i mega szczęśliwa. Pojechaliscie waszym autem na wesele. Bawiliście sie niesamowicie. W połowie poszłaś się przebrać bo było ci już nie wygodnie. (http://allani.pl/zdjecie/541585) Było już po północy czyli po oczepinach i torcie. Lou oraz Ty wyszliście już z lokalu ponieważ jechaliście na Miesiąc Miodowy. Przed wyjściem pożegnaliście sie ze wszystkimi i ruszyliście. Mieliście jechać daleko około 5 godzin jazdy.
włącz: http://www.youtube.com/watch?v=UAWcs5H-qgQ Przytuliłaś się do Lou i zaczęłaś przysypiać. Spałaś już około 2 godzin, nagle poczułaś mocne szarpnięcie,krzyk, ból a potem zemdlałaś... Okazało sie że mieliście wypadek. Obudziłaś się w szpitalu, pierwszym pytaniem było:
T: Gdzie jest Lou?! Czy żyje?! Nic mu nie jest?!
Pielęgniarka: Spokojnie niech się pani uspokoi, Lou leże na OIOM'ie.
T: Żyje?! - mówilaś ze łzami.
P: Tak, a teraz niech pani odpoczywa.
Położyłaś się spokojnie i zasnęłaś. Obudziłaś się w nocy ale byłaś zmęczona i poszłaś spać dalej.  Po tygodniu odpoczywaniu mogłaś już wyjść z łóżka. Poszłaś do Lou i zobaczyłaś go w masakrycznym stanie. Zalałaś się łzami. Usiadłaś przy jego łóżku i płakałaś, Lou był cały zimny... Spojrzałaś na tętno: słabe. Wybuchłaś nieopanowanym płaczem i prosiłaś aby nie umierał, że go potrzebujesz. Codziennie się modliłaś. Cały czas łkałaś. Lou odszedł, na zawsze już odszedł. Leżałaś na jego torsie i płakałaś, nie chciałaś odchodzić ale musiałaś. Wyszłaś ze szpitala i wróciłaś do domu. Cicho,pusto,smutno... Czułaś sie okropnie. Rozpakowałaś się, wzięłaś prysznic i już był wieczór. Położyłaś sie do łóżka i znów płakałaś. Chwyciłaś za żyletke i zrobiłaś nacięcie. Nie bolało. Ponowiłaś próbę ale mocniej. Nie bolało. Poszłaś wziąć tabletki. Wzięłaś dość dużo... Ponownie chwyciłaś za żyletkę i zrobiłaś ostateczne cięcie. Chciałaś ponowić mocne cięcie ale rozmazał ci sie ekran a potem tylko ciemność. Po jakimś czasie zaczęłaś się przebudzać a przed sobą ujżałaś Lou.
L: Dlaczego to zrobiłaś? - był smutny a zarazem lekko uśmiechnięty.
T: Bo bez ciebie żyć nie potrafię, bez ciebie życie nie ma sensu - wstałaś i pocałowałaś go namiętnie.
L; Wiesz? - zapytał z uśmiechem.
T: Hmm?- również uśmiechnięta odpowiedziałaś.
L: Cieszę się że jesteś, teraz od zawsze na zawsze razem.
T: Forever  togeth...- nie dokończyłaś bo wasze usta ponownie zetknęły się w namiętnym pocałunku. 

_____________________________________
To trzymajcie kolejnego imagina :)) Tym razem smutnego. Liczę na komentarze ^^ Milena xoxo. 

5 komentarzy: