poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Niall ♥

Imagin o Niall'u ^^

Poprawiłam maskę na twarzy i pewnym krokiem wkroczyłam do zatłoczonej sali. Szczerze ? Ten tłum ludzi nieźle mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że bal moich rodziców zainteresuje aż tyle ludzi. Mogę się założyć, że połowa z nich to zakochane w sobie, stare snoby w towarzystwie swoich młodziutkich, pełnych botoksu kochanek bądź żon. Każdy miał na sobie maskę. Uśmiechnęłam się delikatnie. Więc jednak mój pomysł nie okazał się tak wielką porażką. Upewniłam się, że maska dobrze zakrywa moją twarz i ruszyłam w głąb sali.

*Perspektywa Nialla*
Możecie mi powiedzieć co ja właściwie robię ? Powinienem teraz wygodnie siedzieć na kanapie w domu z butelką piwa w jednej ręce i z pilotem w drugiej, a obok powinna znajdować się miska z chipsami. Wymarzone zakończenie ciężkiego dnia, który przepełniony był próbami, wywiadami i innymi duperelami. Po prostu pełen luz. Więc co mnie wzięło na balowanie ? Znajduję się właśnie w  restauracji, której nazwy nawet nie pamiętam. Na twarzy mam jakąś idiotyczną maskę, która ma na celu ukrycie mojej tożsamości. I to wszystko przez Stylesa. Słowo daję, że już nigdy nie dam się namówić na jego pomysły. Nawet kiedy będzie mnie przekupywał krótką wizytą w Nandos. Nie dam się. To przez niego -  zamiast relaksować się w domu przy ulubionym serialu – sterczę teraz w tej restauracji, z tą cholerną maską na głowie i obserwuję tłum ludzi z zasłoniętymi twarzami. To była jedyna zasada dzisiejszego balu. Maski. Wszyscy muszą mieć maski i pod żadnym pozorem nie wolno ich ściągać. To miało stwarzać magiczny nastrój. Wolno było ze sobą rozmawiać, tańczyć.. no ogólnie mówiąc wszystko było dozwolone. Pod warunkiem, że nie pokażesz drugiej osobie swojej twarzy. Nie wiem czym kierowała się osoba organizująca ten bal, ale niezbyt mi się to podobało. Oczywiście mój młodszy przyjaciel uważał, że to będzie wspaniałe przeżycie. Taka odskocznia od życia codziennego, gdzie na każdym kroku jesteśmy rozpoznawalni. Jak on to powiedział ?. „Na tym balu możesz być sobą i nikt nie będzie rozmawiał z tobą tylko dlatego, że jesteś sławny bo nikt cię nie rozpozna. NIALLER pójdziemy do Nandos.. no ruszaj w końcu te swoje cztery litery”. Rozejrzałem się po zgromadzonych. Mimo maski na głowie od razu rozpoznałem przyjaciela. Tych jego loczków nie da się nie zauważyć. Tak jak myślałem już oczarowywał swoim urokiem jakieś dwie dziewczyny. Westchnąłem cicho i oparłem się plecami o zimną ścianę. Zapowiada się długa noc.

*
*Perspektywa (T.I)*
Jak zwykle zostawiła mnie samą. Słowo daję, że zemszczę się na (I.T.P). Obiecała mi, że przez cały wieczór będziemy trzymały się razy. W końcu to ona namówiła mnie na ten cały bal. To co, że moi rodzicie go organizowali ? To wcale nie znaczy, że ja też na nim muszę być. Wszystko przez (I.T.P). Ona chciała tu przyjść. Chciała się „zabawić”. A ja głupia się zgodziłam. W końcu przyjaciółce się nie odmawia.. prawda ? Pokręciłam głową widząc jak moja przyjaciółka w najlepsze flirtuje z jakimś chłopakiem w lokach. Trzeba przyznać, że szybka jest. Jesteśmy tu od jakiś trzydziestu minut, a ona już znalazła sobie obiekt zainteresowań. Kiedyś przez to wszystko wpadnie w jakieś problemy. Westchnęłam tylko i ruszyłam w kierunku bogato zastawionego stołu. Przez chwilę wpatrywałam się w te wszystkie pyszności kuszące swoim widokiem. Oblizałam delikatnie wargi czując zapach tych wszystkich potraw, które przygotował szef kuchni z jakieś wykwintnej restauracji znajdującej się w jakimś hotelu, o którym kilka godzin temu wspominała mi mama. Kto by jednak zapamiętał tyle nazw ? Grunt, że ten kucharz jest najlepszy w całym Londynie i, że jego dania wyglądają wspaniale.  W końcu zdecydowałam się jednak tylko na coś do picia. Sięgnęłam dłonią po napełnioną do połowy szklankę z sokiem, kiedy czyjaś dłoń zabrała mi ją sprzed nosa.  Uniosłam delikatnie brew ku górze i spojrzałam, na chłopaka, który przeniósł swój wzrok na mnie.

*Perspektywa Nialla*
Uniosłem dłoń z szklanką i spojrzałem na dziewczynę stojącą obok mnie. Zamarłem. Ona była…… nie chwila. Ona jest niesamowita. Czerwona sukienka wspaniale opinała się na jej ciele podkreślając jej szczupłą sylwetkę. Ciemne, kręcone włosy opadał jej na ramiona, a jej zielone tęczówki wpatrywały się we mnie z delikatnym zdumieniem. Mógłbym utonąć w jej spojrzeniu. Naprawdę. Po chwili nieznajoma przygryzła sexownie dolną wargę, a ja zachłysnąłem się powietrzem. Właśnie stoję obok kobiety-ideał. I to wcale nie są żarty.
Po dłuższej chwili milczenia w końcu odważyłem się na jakiś ruch. A mianowicie podałem jej szklankę z sokiem, którą prawdopodobnie przed chwilą zwinąłem jej sprzed nosa. Posłałem jej delikatny uśmiech.
- Przepraszam.. chyba chciałaś się napić ? – Dziewczyna nie odpowiedziała mi. Po prostu wzięła szklankę i upiła kilka łyków.
- Jestem Niall.. a ty ? – próbowałem jakoś podtrzymać rozmowę. Niestety moja towarzyszka niezbyt się do tego paliła. Spojrzała na mnie spod wachlarzu czarnych rzęs, a na jej twarzy pojawił delikatny, ale sexowny uśmiech.
- Dowiesz się.. ale jeszcze nie teraz. Bo to zniszczy całą magię tego balu. A jego motywem przewodnim dzisiaj jest Tajemnica. – Jak zahipnotyzowany wpatrywałem się w jej pełne, malinowe usta, które wypowiadały te słowa. Dopiero po chwili doszedł do mnie sens jej wypowiedzi. Kiwnąłem delikatnie głową. Tajemnica. Tak.. chyba jednak wybaczę Stylesowi to, że mnie tu przywlókł.

*

Poczułem jak dziewczyna opiera głowę o moje ramię. Uśmiechnąłem się delikatnie i objąłem ją ramieniem. Czy istnieje miłość od pierwszego spojrzenia ? Zawsze śmiałem się w duchu z osób, które opowiadały jak to po pierwszym spotkaniu wiedziały, że właśnie znalazły swoją drugą połówkę. Nigdy nie wierzyłem w te brednie. W końcu.. jak można się zakochać po pierwszym spojrzeniu ? To absurdalne. Należy się najpierw poznać. A do tego potrzeba czasu. Dużo czasu. A jednak.. dzisiaj jest inaczej. W obecności tej dziewczyny czuję się wspaniale. Jakbym znał ją od małego, co jest śmieszne bo nawet nie wiem jak ma na imię. Spędziliśmy razem cały wieczór. Niewiele rozmawialiśmy ze sobą. Głównie kołysaliśmy się w rytm smętnej melodii, która dobiegała z głośników ustawionych w kątach Sali, ale to wystarczyło. Ten taniec.. To jedno spojrzenie wystarczyło bym doszedł do jednego wniosku. Zakochałem się. Zakochałem się w tej dziewczynie. Ja Niall Horan, Irlandczyk, który zawsze kpił z miłości od pierwszego spojrzenia właśnie się zakochałem. Prawdopodobnie to nastąpiło w chwili, kiedy pierwszy raz spojrzałem jej głęboko w oczy. To było podczas naszego pierwszego tańca. Kołysaliśmy się w rytm piosenki wtuleni w siebie. Nagle piękna nieznajoma podniosła delikatnie głowę i nic nie powiedziała. Po prostu spojrzała mi głęboko w oczy. I tak trwaliśmy. Wpatrzeni w siebie, mocno objęci. To wszystko wystarczyło bym poczuł do niej coś więcej niż sympatię. To wszystko doprowadziło do tego, że pokochałem ją.
Kilka razy zaproponowałem byśmy zdjęli maski. Chciałem ujrzeć jej wspaniałą twarz, która kryła się za tym kawałkiem tektury. Odmówiła. Pokręciła przecząco głową i stwierdziła, że to popsuło by „magię tajemnicy”, a przecież o to chodzi w dzisiejszym balu. Kiwnąłem wtedy twierdząco głową, ale nie poddałem się. Jakiś czas później ponownie spróbowałem namówić ją do ściągnięcia maski. Ponownie odmówiła.

Z zamyślenia wyrwał mnie gong dzwona wybijający północ. Dziewczyna nagle wyswobodziła się z moich objęć i wstała. Zmarszczyłem delikatnie brwi i również wstałem.
- Muszę już iść.. dziękuję za wspaniałą noc. – Posłała mi delikatny uśmiech, a mi ponownie tego wieczoru zaparło dech w piersiach. Złapałem ją za dłoń. Nie chcę się z nią rozstawać. Mam wrażenie, że już nigdy jej nie zobaczę, a przecież… przecież ja ją kocham.
-  Zostań jeszcze.. proszę.. – Dziewczyna pokręciła przecząco głową. Otworzyłem usta by ponownie spróbować przekonać ją do zostania, ale ona położyła swój palec na moich ustach uciszając mnie.
- Nie mogę zostać. I ty dobrze o tym wiesz… Wiesz również, że już nigdy się nie spotkamy. Tak musi być. Nie.. ciii.. – ponownie mnie uciszyła i wspięła się na palcach. Po chwili poczułem jak jej słodkie usta delikatnie muskają moje. Przymknąłem oczy i odwzajemniłem pocałunek. Kilka sekund później – zdecydowanie za wcześnie – dziewczyna odsunęła się ode mnie.
- Żegnaj Niall. – Odwróciła się i szybkim krokiem ruszyła przed siebie. A ja nic nie mogłem zrobić. Bo „tak musi być”. Westchnąłem cicho. Dziewczyna zniknęła mi z oczu w chwili, kiedy dwunaste uderzenie zegara przerwało ciszę panującą wokół.

_______________________________________________
Przepraszam, że nie napisałam sama ale naprawdę mam brak weny,szkoła... Też wszystko wokoło się wali.. Przepraszam :'<. Postaram się napisać wkrótce coś, ale naprawdę może być to marne, zresztą jak każdy mój imagin ;)) Kocham,pozdrawiam <3 
Milena. xxxxx

1 komentarz:

  1. cudne, szkoda ze zakonczenie troche smutne, ale w koncu cos konczacego sie inaczej niz : -kocham cie - ja ciebie tez. oby tak dalej ; ))

    OdpowiedzUsuń