poniedziałek, 3 czerwca 2013

Imagin z Louisem :)

- Louis, przestań! Hahahaha... - wrzeszczałam na niego przez śmiech, bo on leżał na mnie i mnie łaskotał. Najwyraźniej mu się to podobało, ale w moim przypadku było dla mnie jak tortura.
- Oj (T.I.) wiem że ci sie to podoba. - uśmiechnął się złowieszczo.
- Nie! I masz natychmiast przestać! - krzyknęłam znów i zrobiłam poważną mine. Troche się chyba przestraszył, bo wstał ze mnie. Popatrzałam na niego i nagle wybuchłam nieopanowanym śmiechem. Louis patrzał sie na mnie ze zdziwieniem, a ja leżałam na podłodze, rycząc ze śmiechu. 
- Jeszcze mi za to zapłacisz. - powiedział już opanowany.
- Haha, ciekawe jak.
- Ty już dobrze wiesz. - poruszył brwiami.
- No chyba nie. - zrobiłam ponownie poważną minę, ale i tak wybuchnęliśmy śmiechem. Usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi. Lou poszedł otworzyć. Słyszałam głosy, bardzo znane mi głosy. Szybko wstałam z podłogi, ale akurat jak podnosiłam się, na nieszczęście chłopcy weszli do salonu.
- Chyba wam w czymś przeszkodziliśmy. - powiedział Harry.
- Nie. Louis mnie łaskotał więc wiecie... - powiedziałam, patrząc sie na Louisa.
- Łaskotał... - powiedział Harry jednocześnie z Zaynem i zaczęli sie śmiać.
- To co? Po piwku i do domu? - powiedział Liam.
- Oj stary, wyluzuj... - zaczęli marudzić, jeden przez drugiego.
- Żartowałem. 
- To ja przyniose co nie co na ząb, a ty Lou przynieś piwa. 
- Okej. - powiedział Lou. Gdy przyniosłam smakołyki, a Lou alkohol, to włączyliśmy film. Po seansie każdy był zmęczony, więc chłopcy poszli do domu. *Niezły syf zostawili. No co sie dziwić, po nich nigdy czysto nie było.* - pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Wstałam i ogarnęłam troche salon, a potem poszłam się wykąpać i przebrać w piżamę. Po zakończeniu tych czynności położyłam sie do łóżka. Poczułam jak ktoś kładzie reke na moje biodro.
- Dobranoc kochanie, miłych snów. Kocham cie. - powiedział Lou.
- Dobranoc, też cie kocham. - dałam mu buziaka i nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
~rano~
Obudził mnie zapach kawy i naleśników. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam do kuchni gdzie stał Lou i robił naleśniki.
- O... Wstałaś już, siadaj. - wskazał na miejsce przy stole. Usiadłam, a Tommo podał mi kawe i naleśniki z nutellą.
- Dziekuje, za co to?
- Bo cie kocham i chce byś czuła się jak najlepiej przy mnie. - powiedział i dałam mu całusa. Po przepysznym śniadaniu ogarnęłam się troche i wróciłam do kuchni, Louisa już nie było, ale na ladzie leżała kartka.
"Kochanie, pojechałem do studia, bo mamy dzisiaj próby. Nie czekaj na mnie z obiadem. Bede późno. Kocham Cię, twój Louis." 
Po przeczytaniu tej kartki, postanowiłam że pooglądam telewizje, chociaż wątpie że leci cokolwiek, co może być ciekawe.
*oczami Louisa*
Gdy (T.I.) poszła się ogarnąć, ja szybko zostawiłem jej liścik na ladzie i wyszedłem z domu. (T.I.) chyba zapomniała że ma dzisiaj urodziny, ale to nawet dobrze. Przynajmniej moge jej zrobić niespodzianke. Najpierw pojechałem do reszty 1D by omówić plan niespodzianki urodzinowej. Zapukałem, otworzył mi zaspany Liam.
- Hej, przyjechałem już. Nie za wcześnie?
- No wiesz, my lubimy długo spać, która jest godzina? - przetarł oczy.
- Jakoś po 12. Moge wejść, czy długo tak bede stał? - spytałem.
- Wejdź. - wszedłem. Liam zawołał wszystkich na dół do jadalni.
- Cześć stary, co cie tu sprowadza? - spytał Niall.
- Nie pamiętacie?! Dzisiaj (T.I.) ma urodziny i chciałem zrobić jej niespodzianke. - usiedliśmy przy stole. Wszystko dokładnie każdemu powiedziałem, oczywiście Niall nic nie ogarniał, ale jak to Niall, nie wszystko on rozumie. Zayn i Niall mieli sie zająć dekoracjami, Liam i Harry zakupem jedzenia. Po wytłumaczeniu co i jak pożegnałem się z chłopakami i pojechałem do sklepu. (T.I.) od dawna marzyła o tej sukience. Więc postanowiłem jej kupić. Wszedłem do galerii handlowej i poszedłem w kierunku sklepu gdzie była owa sukienka. Wcześniej ją zamówiłem, by nikt jej nie kupił, (T.I.) o tym nie wiedziała. 
- Dzień dobry, ja po tą sukienke, co wcześniej zamawiałem.
- Dobrze, już daje. - powiedziała sprzedawczyni i podała mi sukienke. Zapłaciłem za nią i wróciłem do samochodu. Wyjąłem telefon, by zobaczyć która godzina, wyświetlacz wskazywał 14:04. *Mam jeszcze dużo czasu, więc pojade do domu tych idiotów i zobacze czy wszystko idzie zgodnie z planem.* - pomyślałem i tak też zrobiłem. Gdy zajechałem pod dom, zobaczyłem że Liam i Harry niosą torby z jedzeniem, więc postanowiłem że im pomoge.
- Zaczekajcie, pomoge wam. - zawołałem, gdy wyszedłem z auta. 
- No, chociaż ktoś, sami nie dalibyśmy rady. - powiedział zmachany Liam.
- Ile wy tego nakupowaliście?! Toć tym można wyżywić całą armie w wojsku! - powiedziałem oburzony.
- No mamy z 8 siatek, z czego 3 to sam alkohol. - powiedział Harry.
- Jezu... - złapałem sie za głowe. - Dobra, pomoge wam. - wziąłem trzy siatki i wszedliśmy z nimi do środka. Dom wewnątrz był ładnie ustrojony, ale to chyba większa zasługa Zayna, bo jak weszliśmy to Nialler przeglądał coś w telefonie.
- No no no... Takiego efektu sie niespodziewałem. Dziękuje wam obu.
- To raczej powinnieneś podziękować mi, bo Niall ciągle sie obijał zamiast mi pomóc.
- Nie prawda, pomogłem ci. - powiedział oburzony.
- Niby w czym? - spytał Zayn.
- Wieszałem napis nad wejsciem do salonu.
- Taa... Chyba mi tylko sznurek trzymałeś, głupku. - naśmiewał się Zayn.
- Dobra koniec, zabieramy sie na przygotowanie reszty. - powiedziałem i jak na rozkaz każdy coś robił. Ogólne przygotowanie zajęło nam ok. godziny. Popatrzałem na zegar w kuchni, wskazywał 15:45, a impreza miała zacząć się o 17:00. Tak więc gdy wszystko ogarnęliśmy, ja pojechałem do domu a reszta przygotowała sie na party.
*oczami (T.I.)*
Całe popołudnie spędziłam na oglądaniu beznadziejnych filmów i komedii. Usłyszałam jak ktoś podjeżdza na podjazd. Wyjrzałam przez okno w kuchni, był to Louis. *No w końcu, ile można było czekać.* - pomyślałam i podeszłam do drzwi by je otworzyć.
- Witaj piękna, szykuj się. 
- Po co? - spytałam zdziwiona.
- Nie moge powiedzieć, niespodzianka.
- Okej. - powiedziałam niepewnie.
- Tak więc, kochanie szykuj sie. Ubierz się ładnie, za 45 minut bede tu czekał na ciebie.
- Dobrze. - poszłam się wykąpać. Po wykąpaniu się i wysuszeniu włosów, poszłam do garderoby by wyszukać strój. W końcu znalazłam to. Przebrałam się i zrobiłam sobie makijaż, a włosy troche podkręciłam i zostawiłam rozpuszczone. Tak wyszykowana zeszłam na dół. Lou już na mnie czekał. 
- Pięknie wyglądasz. Pozwól że zaprowadze cię do auta. - powiedział spokojnie Tommo. Po zakluczeniu drzwi, zaprowadził mnie do samochodu, potem sam do niego wszedł.
- Zawiąże ci to, nie możesz wiedzieć gdzie jedziemy.
- Louis, ja sie boje.
- Nie masz czego, skarbie. - ruszyliśmy. Jechałam cała w stresie, nie wiedząc nawet dokąd jedziemy. Po 15 minutach jazdy dojechaliśmy na miejsce. Louis pomógł mi wyjść z samochodu i powoli mnie prowadził chyba w głąb jakiegoś pomieszczenia. Poczułam jak powoli odwiązuje mi opaske z oczu. Zobaczyłam ciemność. A potem...
- NIESPODZIANKA! - krzyknęli wszyscy. Stałam zdziwiona.
- Co to jest za niespodzianka?
- Oj głuptasku, masz dzisiaj urodziny, nie pamiętasz? - spytał Tommo.
- Jejku, całkiem zapomniałam! Dziękuje wam że mi przypomnieliście! Kocham was wszystkich. - podchodziłam do wszystkich i im dziękowałam. - A tobie Lou, chce najbardziej podziękować. Kocham cie.
- Ja ciebie też. - pocałowaliśmy sie.
- No to czas na.... PREZENTY! - krzyknął radośnie Harry. - Mój bedzie jako pierwszy, prosze. Wszystkiego najlepszego. - podał mi paczke.
- Dziękuje. - otworzyłam ją, a tam był karnet do spa i dwie paczki Durexów. Zaśmiałam się. - Dzięki za gumki, na pewno sie przydadzą. 
- Teraz ode mnie i od Zayna. - powiedział Nialler i podał mi pudełko. Otworzyłam je, a w środku była branzoletka
- Dziękuje, jest śliczna. - przytuliłam się do każdego z nich.
- No to teraz moja kolej, wszystkiego najlepszego (T.I.). - powiedział Liam i podał mi paczuszke. Otworzyłam ją, a w niej znajdowały się kolczyki
- Dziękuje, nawet pasują mi do braznoletki.
- Specjalnie takie wybrałem. - przytuliłam się do niego.
- No, to na koniec ja. Kochanie życze ci wszystkiego najlepszego. A oto mój prezent. - Louis podał mi paczke. Gdy ją otworzyłam, zobaczyłam sukienke. Była prześliczna.
- Louis, dziękuje. Chciałam taką, skąd wiedziałeś?
- Wtedy jak byliśmy na zakupach i ją zobaczyłaś, nie mogłem jej nie kupić. Ty poszłaś na po kawe, ja w tym czasie powiedziałem ekspediencte że chciałbym tą sukienke zamówić, by jej już nikt nie kupił. Więc ją zarezerowałem i teraz jest już twoja.
- Stokrotne dzięki, skarbie. Jak ja sie ciesze ze was mam. 
- Nie chciałbym nic mówić, ale zgłodniałem. - powiedział Nialler, a my sie zaczęliśmy śmiać. - No co? - spytał zdziwiony.
- Nic Nialler, zupełnie nic. - powiedziałam i wszyscy usiedliśmy do stołu, a potem dalej świętowaliśmy moje urodziny.
________________________________________________________________

Witajcie ponownie :) Miałam dzisiaj wene i oto co powstało. Mam nadzieje że wam się spodoba. :D Jak narazie tyle bedzie musiało wam wystarczyć, bo następny sama nie wiem kiedy się pojawi, ale miejmy nadzieje że Milena w końcu napisze 6 część Believe. Kocham i pozdrawiam,

Daniela. xxx

2 komentarze: